RAGE 2 Free Recenzja gry

Po nauczce, którą stary nie najwyższe oceny pierwszej odsłony Rage, studio id Software - tym jednocześnie wraz z Avalanche Studios - zaprojektowali już nie atrapę otwartego świata, a sporej ilości mapę, gotową do zwiedzania i siania chaosu. Rage 2 jest jak klasyczny FPS, tylko z konkretniejszą dozą wolności.

Zabieramy się tego ze Strażników, Walkera - do wyboru mężczyzna lub osoba - i przemierzamy postapokaliptyczny, zniszczony uderzeniem asteroidy świat, znajdujący się w rękach brutalnej i autorytarnej Władzy.

Otwarta struktura, jednak że się to dawać nienaturalne, dobrze współgra szaleństwem, rozwałką i błyskawiczną walką na krótki dystans. Po świecie interesujemy się pojazdem (możemy uprawiać każdą maszynę, którą znajdziemy), wykonując różne role i zwiedzając lokacje.

Aby wyeliminować Władzę, na jakiej czele stoi Generał Cross, musimy bronić się silniejsi i zdobyć sojuszników. To trzy główne postacie niezależne, dla których wykonujemy misje podczas przygody. Zrealizowanie odpowiedniej aktywności sprawia, że bohaterowie łączą się do Wniosku „Sztylet” i chronią w potyczce z oprawcami.

 

 

Choć sprowadzają się pewne elementy, znaczna większość zadań liczy na strzelaniu do mutantów lub ludzi. To równocześnie największy plus Rage 2. Etapy są emocjonujące, i przyjmowanie z licznego arsenału sprawia ogromną frajdę. Czuć tutaj zdecydowanie rękę mistrzów gatunku FPS, którzy znają, jak zadbać o takie elementy, jak chociażby przyjazne dla oka animacje przeładowania, przyjemne udźwiękowienie wystrzałów czy satysfakcjonujące zajścia w głowę - wszystko to, co czyni, że czujemy moc przechowywanej w dłoniach broni.

Jako że każde potyczki toczymy na małym dystansie (nie jest tutaj lunet czy karabinów snajperskich), walka przypomina nieco taniec między wrogami, którzy normalnie nie mogą nadążyć za pierwszym bohaterem - dobrze potrafimy to chociażby z odświeżonej wersji Dooma z 2016 roku, i produkcji id Software. Teraz na starcie gry tempo jest iście zabójcze, i potem dodatkowo wzrasta.

Cegiełkę do atrakcyjności starć dają i zdecydowanie moce bohatera. Dzięki specjalnej technologii wykonujemy błyskawiczne doskoki, tworzymy tarczę, czerpiemy z usługi drona czy brutalnie popychamy cele mocą kinetyczną. Nieodłączną częścią Rage 2 jest „zabawa” z wrogami. Jedna ze łatwości pozwala np. stworzyć punkt, który zajmuje przeciwników z najbliższego otoczenia. Wystarczy złożyć do środka granat i dbać, jak wymieniają się w czerwoną papkę.

 

 

Moc bohatera nie oznacza jednak, że każda okazja jest jasna. Zadania poboczne oznaczono numerowanym stopniem trudności. Gdy na starcie przygody wybierzemy się na spotkanie z żołnierzami Władzy, w małym czasie rozerwą bohatera na strzępy.

Aby stawić czoła najbardziej chcącym przeciwnikom, należy rozwijać postać. Rage 2 oferuje zaskakująco skomplikowany system progresji. Ulepszać możemy tak wszystko: gadżety, moce, bronie, umiejętności, a też pojazdy. Postępy wyraźnie wyrażają się na ostatnim, jak doskonale radzimy sobie na tłu walki, finalnie zamieniając bohatera w organizację do zabijania, zdolną przyjąć dziesiątki strzałów, błyskawicznie interesować się po polu walki lub nawet powstać z martwych dzięki defibrylatorowi.

System progresji jest natomiast tak rozbudowany, że wprowadza w wysokie zakłopotanie. Nie odpowiednio, że niektóre elementy pracujemy na chwila sposobów - i za jakiś odpowiada osobne menu - to dodatkowo do konkretnych ulepszeń wymagane są całkowicie różne materiały. W wybranych przypadkach musimy oraz dodatkowo wykupić możliwość ulepszenia. Szkoda, że organizatorze nie zdecydowali się na bardziej łatwy system, który gromadziłby wszystko w pewnym mieszkaniu zaś był naturalniejszy.

 

 

Otwarty świat Rage 2 toż nie ta sama klasa, co GTA 5, https://pobierzgrepc.com Assassin's Creed Odyssey czy Watch Dogs 2, ale twórcy postarali się, by były w konkretnym stopniu wiarygodne. Przejeżdżając przez różne lokacje nie raz wpadniemy na bandytów konkurujących z mutantami czy żołnierzy Władzy eksterminujących mieszkańców.

W zabawie jest co sprawiać, bo znajdziemy tu dziesiątki posterunków, siedzib wrogów czy stacji benzynowych do przyjęcia, ale między tymi małymi lokacjami świat stanowi w części pusty. Nie uznaje sensu przemierzać kolejnych kilometrów pieszo, więc wychodzimy z pojazdu tylko wtedy, gdy przyjdziemy do prac lub osady. Mapę podzielono na kilka rejonów - między innymi pustynię, bagna czy dżunglę.

Nie zabrakło też miast, w których spotkamy najważniejsze role, uzupełnimy zapasy w sklepach, przyjmiemy się nowych zadań czy kupimy informacje z podejrzanych mieszkańców. Istnieją też rozświetlone neonami bary, a naprawdę nie ma sensu do nich tworzyć - chyba że robi tam misja.

Nieco wiarygodności światu Rage 2 dodaje transmitowane w telewizji widowisko Mutant Bash, w którym śmiałkowie stają oko w oko z pozostałymi falami krwiożerczych mutantów, ku uciesze mieszkańców pustkowi. Gracz oraz może wcielić się w postapokaliptycznego gladiatora..

W grze otrzymują się też rozbudowane zawody wyścigowe. Starcia samochodów to piękna zabawa, choć nieco utrudniona przez model jazdy samochodów. Auta dają się bardzo dyskretne i sprzedaż często otwierają się od ziemi przy najmniejszym wzniesieniu, co powoduje całkowitą utratą kontroli nad samochodem i wniknięciem w ciemny do zdobycia poślizg.

 

 

Mimo wspomnianych problemów, drinkiem z ciekawszych elementów Rage 2 są walki z konwojami, przygotowane na układ rozwiązania znanego z gry Mad Max. Eliminujemy mniejszych członków korowodu, aby w celu zainteresować się największym, co przypomina trochę grę z bossem - szczególnie że pierwszy pojazd jest niewielkie punkty, w które należy celować. Wszystko to dokładnie dzieje się w prostym świecie, nie jesteśmy tutaj do robienia z metodą minigry. W wszelkiej chwili możemy więc odjechać, rezygnując z okazje.

Występując w Rage 2 szybko zapominamy o nieco pustawym świecie również różnych, małych niedociągnięciach. Strzelanie jest tu po chłopsku tak satysfakcjonujące, że grę polecić można wszystkim miłośnikom szybkiej prac i postapokaliptycznych klimatów. To formę znacznie przewyższająca pierwszą edycję serii.

Wszystko o Sniper Elite III: Afrika Soundtrack

Sniper Elite III: Afrika to sztuka jednego sposobu i nic nie zmieniło się od momentów ważnej stronie. Większość przygody występujemy na oglądaniu animacji wystrzelonej kuli, która trafia w grono przeciwnika, po czym rozrywa tkanki mięśniowe, miażdży kości i uszkadza narządy wewnętrzne.

Wszystko więc na bliskich oczach, bo w okresie trafienia gra prześwietla nazistowskiego nieszczęśnika. Oczywiście, sprawia to wrażenie, często nawet patrzymy na ekran z obrzydzeniem - choć w sezonie, jeśli uda się odstrzelić przeciwnikowi jądra. Szkoda tylko, że wywołuje to emocje tylko przez pierwszą godzinę. Szybko zaczynamy przerywać nudzące animacje.

Alianci leżący w Afryce czują coraz większy oddech sił Osi na karkach. Chodzą słuchy, że naziści konstruują broń, która łatwo oraz skutecznie doprowadzi do wykonania wojny. Jako bohater najnowszej gry studia Rebellion wymagamy ich powstrzymać. Scenariusz jest absolutnie prosty i łatwy; stanowi jedynie powód do robienia kolejnych misji.

 

 

Tymczasem zabawa, trwająca do dziesięciu godzin, jest systematyczna i polega na przedzieraniu się przez tym całkowicie duże mapy, aż do określonego celu. Przeważnie są to istotni oficerowie, baterie dział przeciwlotniczych i parę innych, typowych dla tego typu gier rzeczy. Drogę do dowolnego celu utrudniają oczywiście gęsto rozlokowani przeciwnicy. Etapami będą to mocni żołnierze, przeciwnym razem snajperzy, ciężka piechota z pancerfaustami, ale przyjdzie nam także wysadzać czołgi lub transportery opancerzone.

Że najlepszym elementem każdej funkcji jest konieczność wykonania szczegółowego rekonesansu i przeglądu pola walki. Sniper Elite 3 nie jest grą, w której wystarczy dążyć do przodu z uśmiechem na ustach i palcem na języku spustowym. Kluczowe jest przekradanie się za plecami wrogów, ciche ich wyeliminowywanie, a jeżeli nawiążemy otwartą walkę - przekładanie się z miejsca na mieszkanie, żeby nie zostać wykrytym. Miłośników skradanek ucieszyć powinien fakt, że więcej tu myślenia i chodzenia po cichu niż wymiany ognia.

Cała przyjemność myślenia i skradania się znika, gdy trafia do ważnego związku ze sztuczną Darmowe Gry do Pobrania pobierzgrepc.com inteligencją. Zachowanie uczestników jest po prostu żenujące i traci się, że pod tym powodem seria dokonała nawet małego kroku wstecz. A jednak już druga część nie imponowała, jeśli chodzi o rozsądek wrogów.

 

 

Z czasem jednak, niejako zmuszeni, przestajemy zwracać uwagę na ciekawe błędy sztucznej inteligencji. Cóż bowiem począć, gdy posyłamy do piachu jednego z dwóch stojących przy siebie żołnierzy, a kolega nawet nie mrugnie okiem. Szczęściem, od okresu do momentu, zdoła zauważyć stygnące już ciało nieszczęśnika. Jednak nawet wtedy próbuje szukać nas raptem przez kilkanaście, może kilkadziesiąt sekund. Po czym, jak gdyby nie nic, powróci do indywidualnych celów i zapomni o zaistniałej sytuacji.

Zdarzy się, że podniesie alarm i ściągnie okolicznych wrogów. Wówczas wystarczy wejść na dodatkowy dach i poczekać, aż mądrzy naziści będą kolejno, po sznurku, wchodzić na wierzch budynku. Wtedy wystarczy jeden celny strzał z pistoletu. Gorzej, gdy zwłoki zatrzymają się na szczycie drabiny i zablokują wejście.

W takiej formy musimy dosłownie wziąć sprawy w swoje dłoni i przesunąć trupa na bok lub spędzić na podłogę. Inaczej nie jest szans, aby ktoś się do nas dostał. Zresztą kłopot z detekcją kolizji istnieje na końcu ważny, że zawsze psuje przyjemność z gry, również jak podejmowanie się postacią.

Ruchy głównego bohatera są drewniane i oryginalne. Podczas rozgrywki można odnieść wrażenie, że nie do kraju jesteśmy nad cechą i mierzy się to również samego strzelania. Przyjemność sprawia tylko klasyczne eliminowanie wroga z karabinu snajperskiego, i używanie pistoletów i automatów jest bardzo toporne. Pocieszeniem nie wykazują się nawet liczne gadżety w sposobie min, granatów i pułapek. Szkoda, bo arsenał jest wystarczająco ładny i odblokowujemy go stopniowo, wraz ze zdobywanym doświadczeniem. Te otrzymujemy a za wykonywanie zadań, finezyjne strzały i sprawianie prostych misji pobocznych.

 

 

Ogromniejszą liczbę punktów doświadczenia zarabiamy na ogromniejszych stopniach trudności, gdzie można zginąć z jednej kuli, a strzelając z karabinu snajperskiego należy brać zmianę na ruch przeciwnika i odległość dzielącą go od naszego bohatera. Pierwszy stan jest dany dla absolutnie początkującego gracza. Mający za sobą sprawdzenie w całych tytułach, powinni zacząć zabawę co najmniej od tamtego.

Jeśli rozgrywka zacznie podejmować się zbyt nudna, możemy wykorzystać z opcji kooperacji. W systemie współpracy przydatna jest cała kampania, oczywiście w tejże jedynej wersji. Liczba wrogów nie dostosowuje się, przez co przedzieranie się przez kolejne mapy jest mnóstwo łatwiejsze.

Nagroda w współpracy, jak to zwłaszcza bywa, jest o moc większa, gdyż zezwala na wdrożenie nowych, ciekawych taktyk, jak choćby flankowanie lub odstrzeliwanie dwóch przeciwników w współczesnym samym momencie. Można przypuszczać, że tryb będzie cieszył się wielką popularnością, ale żadna to nowość, że wspólna gra z znajomym jest spokojniejsza, szczególnie jeśli kampania dla pojedynczego gracza nie składa się zbyt imponująco. Sniper Elite 3 oferuje jeszcze kilka sposobów rozgrywki sieciowej - nie było przecież możliwości pełnego sprawdzenia ich przed premierą.

 

 

Gra może pochwalić się całkiem niezłą oprawą graficzną. Zadowolone i odporne kolory północnej Afryki wywołują miły uśmiech. Twórcy przedobrzyli jednak, jeśli chodzi o wielkość i natężenie dodatkowych efektów, jak chociażby głębi ostrości. Irytujące może być też słońce, jakie ze popularnych względów powinno oślepiać bohatera, jednak działanie promieni stoi się nieco uciążliwe w kierunku zabawy.

Sniper Elite III jak jest wszystko, co powinna wynosić daje tego rodzaju - mnóstwo wybuchów, strzałów w głowę, przekradania się za plecami przeciwników, wysadzania czerwonych beczek, niszczenia pojazdów i wcale ciekawy arsenał do zastosowania. Szybko jednak trafiamy do wniosku, że to szybko istniałoby dodatkowo zwłaszcza w bardzo ciekawszej kondycji. Do całości obrazu dodajmy katastrofalne błędy sztucznej inteligencji, małą zabawę ze strzelania bronią inną niż snajperka i średnie sterowanie, a otrzymamy wynik co bardzo przeciętny.

Wszystko na temat Killing Floor 2 Free

Świetna sprawa dla miłośników co-opa w klasycznym stylu, czyli grupa graczy kontra hordy żądnych krwi wrogów.

Killing Floor 2 to właściwa kontynuacja. Lekkie rozbudowanie pierwszej edycji zaowocowało jednak grą bardziej dopracowaną, jaka w rezultacie daje więcej frajdy.

Założenia pozostały niezmienione. Nadal przechodzimy do czynienia z prostą strzelanką zrobioną z opinią o kooperacji. Maksymalnie szóstka graczy gości w szranki z strachami i mutantami. Projekt jest pewien - zabić wszystko, co się rusza.

Trochę szkoda, że ta swoja filozofia nie została w żaden sposób rozwinięta. Choć na pewnych mapach twórcy mogli pokusić się o urozmaicenie zabawy dowolnymi celami. Kiedyś z pewnością się ich doczekamy, chociażby w fanowskich modyfikacjach, ale przydałyby się już teraz.

 

 

Całość budzi się więc do nieustannej walki, natomiast na wesele ten fragment jest wyjątkowy. Killing Floor 2 oferuje drink z tak zorganizowanych systemów strzelania. Czerpanie z różnych rodzajów broni sprawia ogrom przyjemności.

Poczucie mocy strzału, odrzut, animacje - wszystko więc ma znaczący zysk na pokład satysfakcji. Znaczenie ma ponad to, kiedy na spotkania reagują wrogowie - zaś więc też zaprojektowano świetnie, bo potwory mogą dosłownie rozpadać się na etapy. Żadna strzelanka nie oferuje chyba tak drastycznego i również rozbudowanego rozczłonkowywania wrogów.

 

 

Każda gra opiera się z niewiele rund - minimum z czterech, Źródło artykułu maksymalnie z dziesięciu. W jakiejś konkurujemy z coraz większą falą mutantów, pojawiają się także inne modele przeciwników. Potwory są odpowiednio zróżnicowane i już zdajemy sobie sprawę, że taktykę trzeba dopasować do ilości i kształtu oponentów. Po jakiejś rundzie wydajemy zarobione pieniądze, uzupełniamy amunicję, możemy zakupić nową broń.

Mamy tu stwory, które powstają się bardziej konkurencyjne, gdy otrzymują obrażenia. Są więcej wybuchające monstra i paru silniejszych oponentów, którzy jednak winni być celem. Ważny jest i to odpowiedni podział obowiązków - ktoś musi podporządkować się słabszymi jednostkami, żeby nie przeszkadzały graczom, którzy łączą się na ostatnich ogromniejszych.

Ważny jest wybór klasy postaci. Określa on przede każdym dostępne uzbrojenie, natomiast w liczbę postępów i poczucia kupowanego w kolejnych grach możemy odblokowywać bonusy, zwiększające naszą skuteczność w boju.

 

 

Arsenał jest wysoce bogaty i bez dwóch zdań każdy znajdzie tu coś dla siebie. Strzelby, granatniki, karabin snajperskie, pistolety maszynowe, broń biała i miotacz ognia to dopiero niektóre przykłady - a całych zabawek odnosi się z równie wielką atrakcją.

Nie można narzekać też na wartość lokacji. Otrzymujemy kilkanaście map, odwiedzamy między innymi ulice miasta, okolice budynku w lesie, tajne laboratoria czy arktyczną placówkę badawczą. Gra jest zespolona z Warsztatem Steam, a możemy też walczyć z hordami na kartach fanowskich.

Choć siłą rzeczy konkurencja jest powtarzalna, toż nie przestaje być, szczególnie ze zgranym zespołem. Gdy odkładamy na falę potworów w pewnym miejscu, zamykamy wejścia, a następnie z chirurgiczną wręcz precyzją pozbywamy się niemal wszystkich napastników, nim zdążą nas dosięgnąć, wysadzając większe grupki ładunkami wybuchowymi - takie elementy zazwyczaj są emocjonujące.

No tak szybko jest jedynie na startu. W późniejszych rundach często istnieje aktualnie bardziej chaotycznie, szczególnie jak nie mamy z komunikacji głosowej. Chaos i może istnieć natomiast ekscytujący, a na pewno bardzo efektowny.

 

 

Na tyle, po pozbyciu się wszystkich fal, walczymy z starym. Niestety, obecnie w masce są tylko dwaj zainteresowani tego rodzaju - jeden atakuje trucizną i zna wysysać energię życiową, oraz w smaku dysponuje potężnymi karabinami. Drugi pamięta więcej wyrzutnię rakiet i co każdy czas wybiera się, by regenerować zdrowie.

Starcia z bossami wymagają wielkiego zainteresowania i precyzji. Nie wolno uznać sobie na marnowanie amunicji. Trzeba czuć w czułe problemy i dobrze unikać ataków. Szkoda jednak, że inni finałowy przeciwnicy nie zostali jeszcze nawet zapowiedziani.

Nieco większej skale grze nadałyby i ciekawsze talenty bohaterów. Każde są pasywne, a więc wpływają dopiero na wydajność czy statystyki. Przyczyniły się dodatkowe, aktywowane w trakcie zabawy zdolności ofensywne czy defensywne.

Bonusem jest system PvP, w jakim gracze rywalizują między sobą. Sześciu wciela się w naturalne postaci, a pozostali zasilają szeregi mutantów jako jedyne rodzaje potworów. Potrafiła wtedy istnieć bliska odskocznia, ale sterowanie monstrami nie jest za intuicyjne i na dłuższą metę nie bawi.

Killing Floor 2 to wspaniała polecenia, brutalna strzelanka wyłącznie dla miłośników kooperacji. Choć nie oferuje zróżnicowanych celów misji, strzelanie istnieje na tyle przyjemne, iż nie nudzi nawet po wielu godzinach.

Czego jeszcze nie wiesz o Cities Skylines Free

Niepozbawiona wad strategia ekonomiczna, która właśnie a właśnie pozostaje najlepszą grą w naszym gatunku.

Po rozczarowaniu tę częścią SimCity oraz niedawno wydanym Cities XXL, fani ekonomicznych symulatorów budowy miast otrzymują obiecujące Cities: Skylines. Wprawdzie nie jest pozbawione wad, jawi się jak najsmaczniejsza i najstarsza współczesna produkcja w domowym gatunku.

Za Cities: Skylines stoi Colossal Order, niewielki fiński developer, jaki zawiera na naszym koncie ciepło przyjętą serię gier Cities in Motion. Tym jednocześnie twórcy poruszają się na ważniejszą wodę. W ich najnowszym działaniu nie tylko zarządzamy miejskim transportem, a także wybudujemy od podstaw całą metropolię.

Widać, że autorzy odrobili pracę krajową i przenalizowali popełnione przez Maxis oraz EA błędy występujące u podstaw powszechnej krytyki piątej odsłony SimCity. Cities: Skylines jest grą wyłącznie jednoosobową, niewymagającą stałego połączenia z Internetem, a udostępniony teren pod rozbudowę tkanki miejskiej jest wielki. Bardzo bogaty w zestawieniu z małymi parcelami w SimCity, co rzeczywiście jest główną zaletę gry.

 

 

Twórcy zdecydowali się na udostępnienie edytora plansz, a i na ogromną integrację Pobierz Gre gry z modami. Dzięki temu obecnie z dnia premiery dostajemy sporą liczbę rozszerzeń funkcjonalności Cities: Skylines. Etapem są to po prostu nowe domy, innym całkowicie kolejna oferta barw modyfikująca wygląd produkcji, ale znajdziemy także modyfikację podnoszącą poziom trudności (warto jej zastosować, bowiem w modelu wykorzystuje jest zupełnie za dobra) i wprowadzającą funkcję automatycznego zapisu stanu gry. Z trudnych powodów, nie została ona zaimplementowana do gry przez samych twórców.

Zaangażowanie społeczności pozwala optymistycznie spoglądać na przyszłość Cities: Skylines, nie właśnie ze powodu na jej aktywną działalność, tylko także metodę wydawcy - wielkiej z prac strategii firmy Paradox. Że możemy spodziewać się wielu dodatków urozmaicających grę i rozwijających możliwości rozbudowy metropolii.

Skylines nie jest rewolucją, lecz uwspółcześnionym wcieleniem najlepszych symulatorów miast sprzed lat. Tradycyjnie po wybraniu mapy, otrzymujemy sporej wielkości parcelę pod zabudowę. Wraz z powiększaniem dóbr i realizowaniem wymogów misji, tu nazwanych kamieniami milowymi, dostaniemy możliwość zakupu nowych terenów i dostęp do coraz bardziej zaawansowanych budowli, takich jak większy szpital oraz elektrownia słoneczna i wiele innych.

Zatem budujemy inne ważny, wodociągi, elektrownie i budowie elektryczne, aby po chwili dodać pompy wodne. Ci, którzy pracowali w dalsze odsłony SimCity, poczują się gdy w domu, bo produkcja Colossal Order wyraźnie i co chwila nawiązuje do ostatniej wtedy uznanej serii.

W samej rozgrywce znajdziemy też standardowe budynki użyteczności publicznej. Z słabszych także większych posterunków policji, szpitali, przez grupę podstawową, małą i uniwersytet. Są zarówno budynki specjalne, takie jak opera czy dom wystawowy Expo. Generalnie wszystko to, do czego zdążyliśmy przywyknąć w podobnych produkcjach.

 

 

Skylines wyróżnia choć nie tylko rozmiar miast, ale i rozbudowywanie transportu. Znaczenie ruchu kołowego w życiu miast jest kluczowe znaczenie. Źle poprowadzone ulice zapchają miasto i staną jego rozwój. Karetki wejdą w korkach zaś nie dotrą do potrzebujących, czego rezultatem będzie spadek zadowolenia mieszkańców i wzrost śmiertelności.

Musimy planować kolejne dzielnice z znacznym wyprzedzeniem. Wylewanie asfaltu jest jednoznaczne, zmiana przepustowości ulic również, jednak w dalszych etapach łączy się więc z koniecznością wyburzania dużej ilości budynków, czego raczej trzeba unikać. Niemniej, jeżeli jesteśmy miłośnikiem dużych drogowych inwestycji, w Skylines możemy popuścić wodze fantazji wznosząc ogromne ronda i skrzyżowania.

Widać, że przejście z Cities in Motion procentuje, skoro tak wygodnego narzędzia w mieniu systemu transportu publicznego dawno nie mieliśmy. Albo to przystanki autobusowe, czy metro - rozbudowa kolejnych nitek połączeń jest twarda i przyjemna w prowadzeniu.

Każdą z grupy możemy poznać innym kolorem, zmienić nazwę i doświadczyć, ilu pasażerów przewozi z określonego przystanku. Miejmy możliwość, że w którymś z dodatków pojawią się także tramwaje oraz możliwość poprowadzenia kolejki górą, nad głowami mieszkańców.

 

 

Ciekawą wartością jest produkowanie przestrzeni w centrum, niejako pełniących funkcję dzielnic. Zaznaczając dany region potrafimy go dowolnie nazwać oraz nadawać mu pasowane opcje. Na przykład zaczerpnąć z listy polityk publicznych i zakazać wjazdu ciężarówek lub zmuszając każdego z ludzi do stosowania detektora tlenku węgla, co odda się na spadek liczby pożarów.

Co więcej - w dziedzinach fabrycznych, możemy zdecydować, bądź w danym obszarze planują być realizowane działalności kopalniane, czy przeznaczyć teren, przykładowo, pod uprawę roli.

Wygląda zachęcająco, a nie wszystko się udało. Informacje, jakie otrzymujemy o nastrojach mieszkańców są nader skromne, choć autorzy udostępnili dedykowaną aplikację na kształt Twittera. U góry ekranu pojawiają się komunikaty - zaś toż, że komuś brakuje wody, albo czuje się mało bezpiecznie w bliskiej dzielnicy. Niestety, wiadomości pojawiają się bardzo często także dalej się powtarzają, więc zamiast być źródłem informacji, irytują na końcu, że powstała modyfikacja usuwająca „ćwierkacza".

Pomarudzić można zarówno na interesowanie się pojazdów służb miejskich, które pędząc na sygnale utykają w korkach i leżą na światłach, i nasza lokalizacja - lecz stanowi nie najgorsza - też pozostawia dużo do wymagania. Niemniej, nie są to fakty na tyle ważne, aby mogły dostać zabawa z gry.

Od strony wizualnej tytuł charakteryzuje się zadowalająco, wykorzystując moc silnika Unity. Niestety stanowi więc sztuka estetyczna i wspaniała oprawą, choć duże miasta mogą się podobać.

Im znacznie przybliżamy kamerę do domostw naszych mieszkańców, tym dobrze pojawia się szczegółów. Migoczące światła przejeżdżających wozów policyjnych zabierają się w oknach budynków, zobaczymy zarówno na przechadzających się po chodnikach ludzi.

Szkoda, że nie zaimplementowano zmiennych warunków pogodowych oraz cyklu dobowego, bo gra wzięła na atrakcyjności. Co prawda, pojawiły się już pierwsze mody wprowadzające dzień a noc, ale efekty nie są jeszcze zadawalające.

 

 

Pozytywnie zaskakuje także interfejs. Jest normalny i odpowiedni w postępowaniu, bezproblemowo odnajdziemy najpotrzebniejsze funkcje. Może zaś nie zachwyca urodą, ale użytecznością jak dużo.

Cities: Skylines to znacznie bezpieczny reprezentant gatunku, dostarczający dużo świetnej gry na dziesiątki wieczorów. Choć daje większy wpływ na rozbudowę infrastruktury i transportu niż ekonomiczne zarządzanie miastem, więc i oczywiście zadowoli rzesze wirtualnych burmistrzów.

Nowości jakie znajdziesz w Ghost Recon Wildlands Free

Ghost Recon Wildlands to odważne odejście z klasycznej formuły serii. Wrzucenie graczy do szerokiego, otwartego świata jest z pewnej strony ciekawym wyjściem, gdyż otrzymujemy poczucie swobody, a z drugiej - musimy zmierzyć się z chorobami wielu gier typu open-world.

Czwórka agentów specjalnych musi zniszczyć kartel Santa Blanca, który przejął władzę w Boliwii, poprawiając ją w narkotykowy raj. Sednem Wildlands jest eksplorowanie poszczególnych regionów państwa, zbieranie materiałów dobrych w wytropieniu miejscowego starego także jego eliminacja. Każdy martwy lider to nowa odcięta macka kartelowej ośmiornicy.

Historia przedstawionej operacji jest nawet ciekawa. Przerywniki prezentują się nastrojem filmów o pomocach specjalnych, a niektórzy gangsterzy to znaczenie pokręcone indywidua. Z racji otwartego świata i przytłaczającej liczby opcjonalnych zbierackich aktywności, całość wydaje na głębokim wydźwięku a po kilku misjach biernie podążamy za narracją, często nie do tyłu mając nawet, co i czemu w poszczególnym sezonie robimy.

Ogromne przestrzenie wykorzystano, by zaprezentować bardzo różny krajobraz, klimat i roślinność. Zwiedzane dżungle, pola plantacji kokainy, gorące pustynie i górzyste twierdze to dopiero kilka przykładów różnorodności scenerii.

 

 

Przekrój grup społecznych i jest pewny, kiedy z opanowanych przez kartele wiosek przesuwamy się do różnych kurortów, gdzie mafia realizuje w jasnych rękawiczkach. Zwiedzenie każdego zakamarka to nie lada wyzwanie, co uświadamiamy sobie dopiero przelatując śmigłowcem z samego końca mapy na następny. Boliwia z lotu ptaka wygląda imponująco i zwodniczo spokojnie.

Wróćmy jednak na ziemię, gdzie czuć krew i smak prochu. Swojego agenta obserwujemy zza pleców, ale klasycznie już dla serii, gdy przytrzymamy przycisk celowania, to cela dynamicznie idzie do perspektywy pierwszoosobowej - choć możemy wykluczyć tę zmianę w opcjach.

Bohater może specjalizować się w obsłudze broni palnej, skupić na snajperkach, ładunkach wybuchowych, działać na efektywność kompanów lub zmobilizować swoją wytrzymałość. Ciekawie ukazuje się rozwój drona, który - oprócz oznaczania przeciwników - może pełnić funkcję latającej bomby, albo robota z pierwszej pomocy. Poszczególne elementy ekwipunku, jak choćby spadochron czy noktowizor - odblokowują się po wykupieniu umiejętności.

Liczba broni pozytywnie interesuje i niemal wszystek nowy militariów znajdzie swojego faworyta, którego również może swobodnie modyfikować. Żeby jednak zrobić swój ideał, musimy najpierw nieco pozwiedzać i przesłuchać kilku informatorów, by określiliśmy na karcie miejsca przechowywania stoi i ulepszeń. Sprawdzania się opłacają, bo każdy karabin budzi inne doświadczenia z użycia oraz jest różne statystyki.

 

 

Trzej komputerowi kompani radzą sobie sami, a możemy dawać im pewne komendy kierunkowe, ataku albo nawet zaplanować synchroniczne trafianie do wcześniej oznakowanych celów. Towarzysze, jak i ratujący nam wielokrotnie rebelianci, nie grzeszą inteligencją. Nie dodają poprawnie na komendy, zacinają się na celach, zapominają o strzelaniu do wrogów i ogólnie trzymają się jakby pierwszy raz mieli stój w rękach.

Tymczasem inteligencja przeciwników zasługuje na pochwałę. Zaalarmowani bojownicy będą się chować, zaczynać od flanki, wezwą posiłki i skutecznie utrudnią nam przetrwanie. To absolutnie ich reakcje wprowadzają odpowiednią losowość przy powtarzaniu misji a za każdym razem mogą zacząć. Działa toż wyjątkowo dobrze z mechaniką żywego świata, gdzie w trakcie kolejnego przechwytywania śmigłowca medycznego, przejeżdżający patrol skorumpowanego wojska albo przelatujący helikopter kartelu, zabierają się do okazje i oczekują do improwizowania.

 

 

Samotna przygoda w Boliwii mimo wszystko z czasem się nudzi. Rozgadani towarzysze dość szybko zaczynają ćwiczyć te jedne anegdotki, a misje poboczne konieczne do wzrostu umiejętności bez losowych pytań nie budzą zainteresowania. Wildlands nie jest dla pojedynczych graczy. Prawdziwa przyjemność z gry pojawia się wtedy, kiedy gramy z człowieku innym. Wystarczy dwóch prawdziwych znajomych i podwyższenie poziomu trudności do bardziej prawdopodobnego, by gra stawała się wciągającą na dużo godzin przygodą.

W wymian może należeć do czterech Duchów, a z udziałem znajomych każda misja zatrzymuje się oddzielnym przeżyciem, rodem z filmów o komandosach. Ktoś oznacza wrogów swoim dronem, inny gracz w owym etapie eliminuje gangsterów z bezpiecznej odległości, trzeci przekrada się przez obozowisko, by znaleźć jeńca, a czwarty nadlatuje śmigłowcem, by wesprzeć w ucieczce. Ekscytujące jest wówczas, że samą misję można stworzyć na mnóstwo rodzajów, więc porażka zatrzymuje się okazją do przetestowania innej, ciekawszej strategii.

 

 

Zdecydowana większość misji fabularnych składa się na podobnym schemacie - infiltracja i przesłuchanie bądź eliminacja, a później ucieczka. Ze zgraną grupą nawet najbardziej prawdopodobna z pozoru praca może przecież przerodzić się w dodatek całkiem innego.

Ghost Recon Wildlands to daje budząca sprzeczne odczucia. Liczba błędów, nużących opcjonalnych działań i rozdrobniona na dziesiątki Darmowe Gry małych fragmentów fabuła zniechęcają, natomiast otrzymujemy spory arsenał i wspaniałą radość ze naszymi, budzącą zgoła inne wrażenia od jednej przygody. To rzeczywiście udana gra w współprac potrafi dłużej zatrzymać przy grze.

Opowiadam o grze wyścigowej Assassins Creed Origins PC

Najlepsze, co mogło przydarzyć się serii Assasin's Creed to wprowadzenie tylu zmian, żeby gracz na wstępie nie był pewien, z czym właściwie tak ma do czynienia. Origins zaskakuje, ale i uatrakcyjnia klasyczne elementy cyklu, powracające w mało różnej metodzie. Gra podnosi poprzeczkę na tyle wysoko, że trudno wyobrazić sobie powrót do ostatnich części. Postęp godny docenienia.

Początek przygody z pozoru nie dzieli się specjalnie z innych odsłon. Poznajemy rys historyczny, główny okres akcji - co w sukcesu wojny swej w Egipcie pomiędzy Ptolemeuszem XIII i Kleopatrą obiecuje wiele. Nie mogliśmy się jednak spodziewać tak silnej genezy bohatera. Opowieść Bayeka jest gwałtowna i ciężka, i z okresem odwiedzamy i wielki los wielu różnych form.

Tym razem zespół scenarzystów zadbał o to, by - wzorem trzeciego Wiedźmina - opcjonalne i dodatkowe prace w ramach nagrody poruszały samą opowieścią. Warto podkreślić, że w atrakcji wykonywane są mocne tematy, jak dzieciobójstwo, czy poronienia, a wtedy coś, czego nie do kraju spodziewamy się w przygodowej grze akcji, choć pasuje do przedstawionych realiów.

 

 

Główny materiał w domowej strukturze - likwidowania kolejnych, coraz ważniejszych dla fabuły celów - umieszcza się taki sam, jak wcześniej. Ale tym razem każda ofiara to drugie wyjście do tematu. To teraz nie tylko schematyczna zmiana obszaru, kilka niepołączonych ze sobą prac także na brzegu ubicie wroga.

Tym zupełnie zawsze otrzymujemy serię zadań bliższą grze RPG, zamykającą się raz ciekawą intrygą, przeciwnym razem pojedynkiem z starym niczym w God of War, i kiedy indziej misją skradankową, a nawet zwrotem akcji, który ukazuje się triumfem nowej strony. Z pewnością część „tych złych” zapamiętamy na chwila dłużej z racji niesztampowych wyglądów dodatkowo ich przyczyny.

Ze względu na ważny system poziomów postaci - i sugerowanych poziomów misji - momentami, by kontynuować główny wątek, musimy wykonywać zadania dodatkowe. Twórcy zadbali o to, by w znacznym Egipcie było co czynić, a wszystek region planowałem naszą domową opowieść. Udało się to stworzyć w szerocy - po raz pierwszy od Assassin's Creed 2 z zaciekawieniem poznajemy jakiś inny wątek, bez przymuszenia z racji konieczności „levelowania” - a właściwie z prawdziwej chęci przeżycia przygody.

Koleje w walce można odczuć od razu. Model walki kompletnie porzuca system zależnych czasowo parowań na praca otwartych starć rodem Horizon lub nawet serii Dark Souls. Starcia są więc mniej filmowe - zatem nie zlepek animacji powstających z dobrego wciskania jednego przycisku. Pojedynki wymagają wiele opinie i przywracają grze dreszcz emocji. Jest więcej nieco chaotycznie, a wszystkie starcie zaskakuje i zajmuje ryzykiem porażki.

 

 

Potyczki w strukturze wymagają głowie w zakresie, dostosowania się do rodzaju ataku i domu, parowania tarczą, a nawet odpowiedniego doboru ekwipunku. System zbierania oręża różniącego się nie tylko stylem walki, tylko i statystykami oraz dodatkowymi zaletami kupi na dostosowanie zabawek do lokalnych potrzeb.

By kontrolować grupy oponentów stosujemy wolniejsze bronie dwuręczne, oferujące a większy zasięg. W starciach samych potrafimy się do woli pojedynkować mieczami i sztyletami. Rozwijanie drzewka umiejętności poszerza wachlarz działań, zarówno w obrębie nowych ataków, kiedy i stosowania gadżetów: bomb dymnych, trujących strzałek, i nawet utylizowania usypiających strzałek ale po to, by oswoić dzikiego kota oraz skorzystać go do zasadzki na kojarzących się wrogów.

Fanów skradankowego przystąpienia do prac na pewno ucieszy fakt, że z lekkim zaangażowaniem potraktowano ten rodzaj rozgrywki. Bayek w wszystkiej chwili może przykucnąć i uciec w niedalekich zaroślach, przeprowadzić zwiad za pomocą orła, który służy rolę drona. Najciekawszym urozmaiceniem spokojnej, zdystansowanej metodzie jest wprowadzenie kilku rodzajów łuków wraz z pełnym drzewkiem rozwoju skupionym na naukach strzeleckich.

Główny bohater może spowalniać czas w trakcie liczenia z łuku, zatruwać, podpalać i sabotować klatki z ogromnymi zwierzętami. W razie skrócenia dystansu ze końcem poradzi sobie, dzierżąc łuk wojownika, który cechuje się strzelaniem kilkoma pociskami naraz, albo szybkim łukiem miotającym strzały niczym automatyczny karabin. Dawno w linii nie było takiej wolności zadania i swobody improwizacji w formach nieplanowanych.

 

 

Orzeł Senu pozwala docenić ogrom świata. Początkowo nie zdajemy sobie sytuacje z rozmiarów mapy z racji sztucznego ograniczenia wstępu do drugich regionów wysokimi stopniami wyzwań i aktywności. Możemy jednak odbyć przygodę z lotu ptaka. Na moment zapominamy o Bayeku i skupiamy się orłem w część nieodkrytych dotąd krain, latając i doceniając nie tylko różnorodność świata, jednak także zapierającą dech w piersiach rozległość. Egipt jest przeogromny - to wybór największa powierzchnia w sprawy serii, a umieszczające się w dużo miejscach sekrety sprawiają, iż w każdym poddaje się odkrywca.

Przemierzanie ruin, katakumb i grobowców (nawet tych w piramidach) jest nośne i robi raczej faktyczne zwiedzanie pozostałości po przodkach, i nie misternie założonego przez twórców labiryntu. System losowych przedmiotów po otwarciu skrzyń ze skarbami tenże w sobie napędza do odkrywania, i jeszcze jeszcze natrafiamy na świeże wpisy dotyczące mitologii i sprawy z okresów przed naszą erą. No i powiedzmy sobie szczerze - wspięcie się na wierzch ogromnej piramidy i zjechanie po niej jak z szerokiej zjeżdżalni to coś, czego nigdzie indziej nie doświadczymy.

Wraz z założonym światem pojawia się ryzyko błędów zachowań postaci, animacji albo i niespodziewanych usterek. Testowana wersja na konsoli Xbox One nie generowała jednak irytujących bugów. Tylko raz między przerywnikami filmowymi gra wyłączyła się kompletnie, i gdy indziej bohater stanął w trakcie przeskakiwania nad przeszkodą (co dało się naprawić przez szybką podróż).

 

 

Sprowadzają się klasyczne sytuacje, gdzie rydwan taranuje przechodniów, czy ktoś bez powodu wchodzi darmowe gry dla dzieci minecraft na ścianę, tylko i naprawdę nie istnieje tego zbyt ocean w morzu relacji występujących pomiędzy dzikimi zwierzętami, niezależnymi bohaterami i schodzącymi po Nilu statkami. Ten świat tętni życiem, a cykl dnia oraz nocy robi się autentyczny prawie gdy w Wiedźminie 3.

Mniejsze, warte wspomnienia zmiany to między innymi możliwość wyboru poziomu trudności, przez co jakiś przystosowuje rozgrywkę do lokalnych potrzeb. Dostępny rynek mikrotransakcji jest całkiem nieszkodliwy, gdyż mina kilkoma fikuśnie wyglądającymi elementami sprzętu nie oferuje nic, czego aby nie znaleźli zwykle w trakcie rozgrywki. Wskazany istnieje również subtelny wkład innych graczy, jacy potrafią wydawać usunięcia z systemu fotograficznego na mapie. Gdy zginą, ich ciała mogą wylądować w swym świecie, jako element startowy szybkiej prac z pomszczeniem obcego asasyna.

Z jednego czasu Assassin's Creed miało kłopot z przykuciem na dłużej do ekranu. Origins zrywa z kilkoro angażującym światem, nijaką akcją i nużącym modelem walki. Twórcy rozwinęli lub zupełnie przeprojektowali każdy aspekt rozgrywki. Po około 50 godzinach zabawy zawsze jesteśmy wrażenie, że pozostało nam dużo do odkrycia - także z liczną radością zwiedzimy wszystkie zakątki egipskiej pustyni. Nie ważna było wymarzyć sobie odpowiedniejszego powrotu do świata ukrytych ostrzy.

Pełna Wersja gry Assassin's Creed Origins Free jest świetna

Najlepsze, co mogło przydarzyć się serii Assasin's Creed to wprowadzenie tylu zmian, żeby gracz na wstępu nie był wydajny, z czym oczywiście właściwie jest do działania. Origins zaskakuje, ale same uatrakcyjnia klasyczne elementy cyklu, powracające w trochę różnej metodzie. Gra podnosi poprzeczkę na tyle wysoko, że trudno wyobrazić sobie powrót do ostatnich części. Postęp godny docenienia.

Początek sprawy z pozoru nie różni się specjalnie od indywidualnych odsłon. Poznajemy rys historyczny, główny okres akcji - co w sukcesu wojny mieszkaniowej w Egipcie pomiędzy Ptolemeuszem XIII i Kleopatrą obiecuje wiele. Nie mogliśmy się jednak spodziewać tak bogatej genezy bohatera. Opowieść Bayeka jest gwałtowna i słaba, a z czasem odwiedzamy i ciężki los wielu nowych formie.

Tym całkowicie zespół scenarzystów zadbał o to, by - wzorem trzeciego Wiedźmina - opcjonalne i dodatkowe misje w ramach nagrody poruszały samą opowieścią. Warto podkreślić, iż w atrakcji wykonywane są mocne tematy, jak dzieciobójstwo, czy poronienia, a więc coś, czego nie do kraju spodziewamy się w przygodowej grze akcji, choć pasuje do zapoznanych realiów.

 

 

Główny temat w bliskiej strukturze - likwidowania kolejnych, coraz istotniejszych dla fabuły celów - powtarza się taki sam, jak wcześniej. Lecz tym razem każda ofiara to nowe nastawienie do punktu. To aktualnie nie tylko schematyczna zmiana obszaru, kilka niezwiązanych ze sobą funkcji także na celu ubicie wroga.

Tym całkowicie zawsze otrzymujemy serię zadań bliższą grze RPG, mijającą się raz ciekawą intrygą, kolejnym razem sporem z starym niczym w God of War, a gdy indziej misją skradankową, i nawet zwrotem akcji, który okazuje się triumfem drugiej strony. Z pewnością większość „tych niemożliwych” zapamiętamy na coś dłużej z racji niesztampowych nastrojów dodatkowo ich motywacji.

Ze powodu na ten system poziomów postaci - i sugerowanych poziomów misji - momentami, by kontynuować główny wątek, musimy robić zadania dodatkowe. Twórcy zadbali o to, by w dalekim Egipcie było co czynić, i każdy region planowałem naszą domową opowieść. Udało się to wypracować w wszyscy - po raz pierwszy z Assassin's Creed 2 z zaciekawieniem poznajemy każdy inny wątek, bez przymuszenia z racji konieczności „levelowania” - a trochę z zdrowej chęci przeżycia przygody.

Koleje w grze można przejść od razu. Model walki kompletnie porzuca system zależnych czasowo parowań na sprawę otwartych starć rodem Horizon czy nawet serii Dark Souls. Starcia są to mniej filmowe - wówczas nie zlepek animacji wynikających z prawego darmowe gry dla dzieci minecraft wciskania jednego przycisku. Pojedynki wymagają więcej opieki i przywracają grze dreszcz emocji. Jest ponad nieco chaotycznie, a każde starcie interesuje i ekscytuje ryzykiem porażki.

 

 

Potyczki w całości wymagają umiejętności w obrębie, przystosowania się do modelu ataku i bloku, parowania tarczą, i nawet odpowiedniego doboru ekwipunku. System zbierania oręża dzielącego się nie tylko stylem walki, tylko także statystykami oraz dodatkowymi właściwościami zezwala na dostosowanie zabawek do swoich potrzeb.

By kontrolować grupy oponentów stosujemy wolniejsze bronie dwuręczne, oferujące jednak większy rozmiar. W starciach samych możemy się do woli pojedynkować mieczami i sztyletami. Rozwijanie drzewka umiejętności poszerza wachlarz działań, także w dziale nowych ataków, kiedy i stosowania gadżetów: bomb dymnych, trujących strzałek, i nawet utylizowania usypiających strzałek ale po to, by oswoić dzikiego kota oraz zastosować go do zasadzki na podnoszących się wrogów.

Fanów skradankowego podejścia do pracy na pewno ucieszy fakt, że z całym zaangażowaniem potraktowano ten model rozgrywki. Bayek w wszystkiej chwili może przykucnąć i wstąpić w pobliskich zaroślach, przeprowadzić zwiad za pomocą orła, który wykonywa rolę drona. Najciekawszym urozmaiceniem spokojnej, zdystansowanej formy jest wprowadzenie kilku sposobów łuków wraz z pełnym drzewkiem rozwoju skupionym na umiejętnościach strzeleckich.

Główny bohater może spowalniać moment w trakcie mierzenia z łuku, zatruwać, podpalać i sabotować klatki z naturalnymi zwierzętami. W razie skrócenia dystansu ze końcem poradzi sobie, dzierżąc łuk wojownika, który oznacza się strzelaniem kilkoma pociskami naraz, albo szybkim łukiem miotającym strzały niczym automatyczny karabin. Dawno w kolejności nie było takiej wolności zadania oraz możliwości improwizacji w pozycjach nieplanowanych.

 

 

Orzeł Senu pozwala docenić ogrom świata. Początkowo nie zdajemy sobie przygody z poziomów mapy z racji sztucznego ograniczenia dojazdu do drugich regionów wysokimi stopniami wyzwań i prace. Możemy jednak odbyć wycieczkę z lotu ptaka. Na okres zapominamy o Bayeku i przekazujemy się orłem w perspektywę nieodkrytych dotąd krain, planując i przestrzegając nie tylko różnorodność świata, a również zapierającą dech w piersiach rozległość. Egipt jest wielki - to znacznie największa przestrzeń w historii serii, a umieszczające się w moc miejscach sekrety sprawiają, iż w jakimkolwiek zajmuje się odkrywca.

Przemierzanie ruin, katakumb i grobowców (nawet tychże w piramidach) jest rewelacyjne i wygląda raczej faktyczne zwiedzanie pozostałości po przodkach, natomiast nie misternie zaprojektowanego przez twórców labiryntu. System losowych przedmiotów po otwarciu skrzyń ze skarbami jeden w sobie napędza do odkrywania, oraz jednocześnie jeszcze trafiamy na dobre wpisy dotyczące mitologii i historii z czasów przed naszą erą. Tak i powiedzmy sobie szczerze - wspięcie się na szczyt ogromnej piramidy i zjechanie po niej niczym z grubej zjeżdżalni to piękna, czego nigdzie indziej nie doświadczymy.

Wraz z założonym światem pojawia się ryzyko błędów zachowań postaci, animacji albo te niespodziewanych usterek. Testowana wersja na konsoli Xbox One nie generowała jednak irytujących bugów. Tylko raz między przerywnikami filmowymi gra wyłączyła się kompletnie, a kiedy indziej bohater utknął w trakcie przeskakiwania nad przeszkodą (co oddało się naprawić przez szybką podróż).

 

 

Dają się klasyczne sytuacje, gdzie rydwan taranuje przechodniów, albo człowiek bez sensu wchodzi na granicę, ale również właśnie nie stanowi tegoż za znacznie w morzu relacji występujących pomiędzy dzikimi zwierzętami, niezależnymi bohaterami i płynącymi po Nilu statkami. Ten świat tętni życiem, a ciąg dnia i nocy rodzi się autentyczny prawie jak w Wiedźminie 3.

Mniejsze, warte wspomnienia odmiany to między nowymi możliwość wyboru poziomu trudności, przez co jakiś przystosowuje rozgrywkę do naturalnych potrzeb. Dostępny rynek mikrotransakcji jest doskonale nieszkodliwy, gdyż mina kilkoma fikuśnie wyglądającymi elementami ekwipunku nie oferuje nic, czego byśmy nie znaleźli zawsze w trakcie rozgrywki. Potrzebny jest również subtelny wkład innych graczy, jacy mogą publikować zwolnienia z sposobu fotograficznego na karcie. Gdy zginą, ich ciała mogą wylądować w bliskim świecie, jako punkt startowy szybkiej prac z pomszczeniem obcego asasyna.

Z jednego czasu Assassin's Creed stanowiło problem z przykuciem na dłużej do ekranu. Origins zrywa z kilkoro angażującym światem, nijaką fabułą i nużącym modelem walki. Twórcy rozwinęli lub zupełnie przeprojektowali każdy aspekt rozgrywki. Po około 50 godzinach zabawy wciąż mamy poczucie, że zostało nam dużo do poznania - również z zdrową radością zwiedzimy wszystkie zakątki egipskiej pustyni. Nie mocna było wymarzyć sobie odpowiedniejszego powrotu do świata ukrytych ostrzy.